Oranje, czyli pomarańczowi (zobacz artykuł Dlaczego flaga Holandii nie jest pomarańczowa) mają na swoim koncie wspaniałe sukcesy na wielkich turniejach: 3 srebrne medale mistrzostw świata, 2 brązowe, złoto mistrzostw europy, 3 brązowe medale starego kontynentu oraz 3 razy brąz na olimpiadzie. Sukcesów tych nie powstydziłaby się niejedna kadra, która obecnie patrzy na „pomarańczowych” z góry.
Futbol totalny
Zanim jednak nadeszły obecne czasy posuchy, Holendrzy grali futbol totalny. W latach 1974- 1978, gdy zdobywali odpowiednio wicemistrzostwo świata i brązowy medal mistrzostw europy, selekcjonerem był Rinus Michels, a system gry, który opracował stał się wzorem dla reszty świata. Do dziś największe drużyny starają się go kopiować, czego przykładem jest tiki taka Barcy. Futbol totalny Holendrów polegał na ciągłej wymianie pozycji pomiędzy zawodnikami w zależności od fazy meczu. Gdy zespół atakuje, obrońcy podłączają się do ataku, gdy broni – uczestniczy w tym cała drużyna. Papierkiem lakmusowym, pokazującym wielkość tej drużyny jest obecność czterech piłkarzy Oranje w pierwszej piątce plebiscytu Złotej Piłki z 1988 roku.
„Złote pokolenie” bez złota
Złote pokolenie, jak nazwani zostali piłkarze Holandii reprezentujący barwy narodowe w latach 1994- 2004, miało wreszcie spełnić sny kibiców i zdobyć największe trofea Mistrzostw Świata i Europy. Niestety największym sukcesem pokolenia takich gwiazd jak Edwin van der Sar, Clarence Seedorf, Marc Overmars, Patrick Kluivert, czy bracia de Dober, było czwarte miejsce na mundialu we Francji i dwa półfinały Mistrzostw Europy.
Z nieba do piekła
Po „Złotym pokoleniu” Holandia dość niespodziewanie odniosła sukces na Mistrzostwach Świata w RPA, przegrywając z Hiszpanią w dogrywce finału. Cztery lata później w Brazylii Holendrzy zdobywają 3 miejsce, a apetyty kibiców, które zawsze były wygórowane, rosną. Obecna kadra Holandii wyceniana jest przez transfermarkt.de na kosmiczną kwotę 600 mln euro. Mimo utalentowanych piłkarzy, drużyna nie jest wstanie zakwalifikować się na dwa ostatnie najważniejsze turnieje rangi mistrzowskiej. Holendrzy w ostatnich latach przeżyli prawdziwy zimny prysznic. Ogromny spadek jakości drużyny spowodowany był kilkoma czynnikami. Reprezentacja, z roku na rok coraz starsza, nie była odmładzana, a jak już do wymiany pokoleniowej doszło, była ona gwałtowna i skazana na porażkę. Oranje przez wiele lat bazowali na futbolu totalnym, który jednak nie ewaluował. Inne drużyny, wykorzystując system ciągłej rotacji zawodników pomiędzy pozycjami, dopieszczały style gry, które pozwalały Barcelonie Pepa Guardioli osiągać wielkie sukcesy. Holendrzy indolencji doszukiwali się w sternikach kadry, czego wynikiem były ciągłe zmiany selekcjonerów.
Obecny kryzys Holendrów może jednak być dla nich zbawienny. Wszystko zależy od tego, jak wykorzystają ten czas, w którym po ludzku nic im nie idzie. Przykładem dla nich może być kryzys Niemców, którzy po nieudanych turniejach przygotowali plan naprawczy i po latach wspięli się na szczyt.
Teraz Holendrów czekają eliminacje do Mistrzostw Europy, w których w grupie zmierzą się ze wspomnianymi Niemcami, a także Irlandią Północną, Estonią i Białorusią.