Już niedługo do polskich dzieci (i nie tylko) przyjdzie Święty Mikołaj, więc dobrze będzie opowiedzieć trochę o holenderskim Świętym Mikołaju bo temat ten jest niezwykle ciekawy i wielu Polaków którzy słyszą tę historię po raz pierwszy nie może uwierzyć że jest prawdziwa.
W Holandii Święty Mikołaj nie mieszka na dalekiej północy, nie ma reniferów, ani elfów do pomocy (o pomocnikach za chwilę bo to naprawdę gruuuby temat który w tym roku wywołał w Holandii debatę publiczną bo zarzuca mu się rasizm i dyskryminację).
A więc holenderski Święty Mikołaj nazywa się Sinterklaas i nie zamieszkuje zimnych obszarów Europy północnej, a wyleguje się w hiszpańskim słońcu. Co? Czyżby jakiś błąd? Nie, to prawda. Holenderski Święty Mikołaj pochodzi z Hiszpanii i zamiast reniferów, przypływa sobie do Holandii statkiem. Mówiąc przypływa nie mam tu na myśli jakiejś legendy… Sinterklaas co roku zawsze naprawdę przypływa statkiem do wcześniej wybranego miasta.
Przypłynięcie Mikołaja odbywa się w pierwszą sobotę po 8 listopada, który to w Holandii jest dniem Świętego Marcina. Mikołaj wraz ze swoimi pomocnikami przypływa statkiem parowym, co oznacza naprawdę dużą imprezę. Do takiego miasta, zjeżdża się telewizja oraz tłumy Holendrów i przybycie Mikołaja jest świętowane przez kilka godzin. Od tego dnia dzieci mogą zostawiać własnoręcznie zrobione papierowe buciki do których jeśli były grzeczne Mikołaj wrzuca im kilka cukierków. Buciki te dzieci trzymają w domu, ale zdarza się też że w szkołach czy sklepach powstają specjalne regały gdzie można zostawić swojego bucika i kto wie, może Mikołaj zostawi nam jakąś słodkość.
Pomocnik Świętego Mikołaja – Czarny Piotr.
Tak jak na całym świecie Mikołajowi pomagają elfy czy skrzaty, tak w Holandii musi być inaczej. Tutaj Świętemu Mikołajowi pomagają… murzyni. W dobie poprawności politycznej, za Świętym Mikołajem biegają murzyni z afro ze złotymi kolczykami w uszach, są głośni, robią psikusy i lubią od czasu do czasu zrobić fikołka czy inną akrobację.
Oczywiście pojawiają się głosy które twierdzą że to nie są murzyni, tylko diabły albo kominiarze no ale nie bądźmy naiwni. Czarny Piotr jest ubrany w strój pazia i nie ma żadnych atrybutów charakterystycznych dla diabła czy kominiarza. Zresztą jaką moc musiałby mieć Święty Mikołaj, żeby poskromić szatana i zmusić go do rozdawania cukierków – ja wiem że to Holandia, ale bez przesady.
Skąd się bierze Czarny Piotr
W każdej większej sieci sklepów są dostępne czarne farby i kostiumy którzy Holendrzy ochoczo kupują. Na początku ubierają kostium, a potem wszystkie widoczne części ciała malują czarną farbą, tak że naprawdę zaczynają przypominać murzynów. Efekt jest naprawdę imponujący i jeżeli ktoś widzi takie osoby po raz pierwszy, na pewno uśmiech zagości na jego twarzy.
Ostateczne otrzymanie prezentów przypada na dzień 5 grudnia. W tym dniu cała rodzina zbiera się w domu, a Mikołaj puka do drzwi. Jeżeli mu się śpieszy zostawia tylko worek, ale jeżeli ma chwilę to na pewno wejdzie i zamieni z dziećmi kilka słów.
Kontrowersje w 2014 roku
Ta stara tradycja, która w Holandii trwa już od wieków została dostrzeżona przez USA i od razu okrzyknięta rasizmem, dyskryminacją i prowokacją. Rząd holenderski uważa USA za symbol cnoty i sukcesu, więc nie zrobi nic żeby mu podpaść. Tak więc w 2014 roku zaczęła się medialna nagonka, której celem stała się dawna tradycja. Ludziom przebierającym się za murzynów zarzucano rasizm i zacofanie, a Policja obiecywała wysokie mandaty. Wszystko miało rozstrzygnąć się w dniu przypłynięcia Mikołaja. Na szczęście jak co roku, Mikołaj wraz z pomocnikami przybił do brzegu Holandii i został miło przywitany przez tłum czekających Holendrów. W tym roku tradycja wygrała z polityką, ale co będzie w następnych latach? Czas pokaże…